Na temat współczynnika szczęścia i umiejętności w grze w pokera stworzono wiele opracowań i publikacji, jednak żadne z nich nie odpowiedziało jednoznacznie na pytanie, jaka jest dokładna proporcja wspomnianych zmiennych w grze w pokera.
Zagorzali fani pokera oraz profesjonaliści, grający w ogólnoświatowych turniejach odpowiedzą, że poker jest przede wszystkim grą umiejętności. Ze względu na to, że należę do pierwszej grupy, przyłączę się do ich odpowiedzi i wyjaśnię dlaczego. Choć szczęście w otrzymywaniu dobrych kart jest ważne i może się wydawać decydujące, z perspektywy dłuższego czasu, przykładowo całego turnieju, okazuje się, że ilość dobrych kart rozdanych graczom jest porównywalna. Tak samo z kartami złymi. Jak więc to się może dziać, że jedni przegrają z parą asów, a inni wygrają z dwójką i siódemką w różnych kolorach? Tutaj już ewidentna kwestia umiejętności. Dobre podbicia, odpowiedni typ charakterologiczny gracza, lepsza umiejętność odczytywania sygnałów nadawanych przez przeciwników – to wszystko to umiejętności, które decydują o wygranej bądź przegranej posiadanego układu.
Dla mnie największym argumentem przemawiającym za tym, że poker to umiejętności nie szczęście jest pytanie, które każdy powinien sobie zadać. No bo jeśli faktycznie poker jest grą szczęścia to czemu na wielkich, ogólnoświatowych turniejach widzimy te same twarze? Czemu przy stolikach finałowych często zdarza się ten sam powtarzany skład graczy? Nie sądzę, żeby poprawną odpowiedzią było założenie, że są to ludzie w czepku urodzeni, którym szczęście dopisuje w każdej życiowej sytuacji. Te osoby wyrobiły sobie renomę dzięki swoim umiejętnościom. Dzięki wiedzy, kiedy lepiej zrzucić parę asów z ręki, a czasem iść w zaparte stawiając przeciwnika na All-inie. Oni to wiedzą i dlatego wygrywają.
Jeśli poker byłby faktycznie grą szczęścia nie powstało by tyle poradników, mających pomóc startującym w tym świecie graczom. Każdy nastawiał by się na wielkie wygrane względem szczęścia. Jednak powstają kolejne podręczniki na temat matematyki w pokerze i umiejętności wyliczania pot odds, czyli prawdopodobieństwa trafienia danego układu. Oczywiście sceptycy mogą sądzić, że skoro ktoś zbiera do strita to prędzej czy później go trafi. I zgodzę się z tym dodając, że przy dokładnym sprawdzeniu kiedy warto dążyć z tą samą ręką do wygranej, nasze szanse na skompletowanie go rosną. W przypadku podjęcia takiej próby wbrew wszelkim rozsądnym zasadom, nikt nie powinien się dziwić, że karta mu danego dnia „nie idzie”.
Ci co grają w pokera wynagradzani są za dobre i karani za złe decyzje. W przypadku znajomości zasad, które decyzje są tymi dobrymi, gracz szybko odnotuje wzrost swojego stanu posiadania. Większość dowodów potwierdza jednak tezę, że poker to umiejętności nie szczęście. Warto o tym pamiętać zwłaszcza w przypadku serii wygranych. Jeśli nie zostaną one poparte naszym doświadczeniem i wiedzą na nic się zda ta „szczęśliwa passa”, bo nie będzie ona trwała wiecznie. W przypadku graczy, którzy grają regularnie i są niezłomni w swoich zasadach okaże się, że na dłuższą metę ich gra jest zdecydowanie bardziej opłacalna.
Ostatecznie, przecież miliony pasjonatów pokera na całym świecie nie poddało się masowej psychozie, hipnozie czy manipulacji. Dyskusje na forach na temat swoich zagrań, tysiące podręczników do pokera, mnóstwo godzin praktyki popartej konkretnymi założeniami… czyżby to naprawdę nic nie znaczyło, a osoby które w siebie inwestują mają po prostu lepszą passę czy więcej szczęścia? Czy naprawdę ich dobre wyniki i wysokie wygrane to tylko wpływ talizmanów? Myślę, że nie znajdę już niedowiarka, który powie, że to nie ma znaczenia, a czytanie podręczników podwyższa współczynnik szczęścia. A nawet jeśli się taki znajdzie to… cóż, nikt mu nie uwierzy.